Image
Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu
      O nas, twórcach witryny
    Witryny Kalisza w Internecie oraz Szkoły Kaliskiej - Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka powstały 21 lat temu, w maju 1996 roku. Od początku publikowane materiały poświęcone były historii miasta, postaciom wybitnych Kaliszan i osób dla Kalisza zasłużonych, literaturze i sztuce. Na stronach Kalisza w Internecie prezentowane były informacje o działalności muzeum, galerii sztuki, centrum kultury, bibliotekom, stowarzyszeniu uczniowskiemu, kurii diecezjalnej i innych.
    Prezentowane były dzieła literackie poświęcone Kaliszowi, lub stworzone przez osoby związane z Kaliszem, dzieła graficzne i malarskie, fotografie historyczne i współczesne. W tym roku (2017), dokładnie w 21 rocznicę utworzenia witryny (regularne oczko) dokonaliśmy zasadniczej zmiany oprawy graficznej, dostosowując ją do aktualnych standardów.

Artykuł opublikowany na początku 1997, niecały rok po otwarciu witryny info.kalisz.pl.
Artykuł opublikowany we wrześniu 1998 roku, w drugą rocznicę otwarcia witryny info.kalisz.pl.
Artykuł opublikowany w 2002 roku, w szóstą rocznicę inauguracji witryny info.kalisz.pl.

Zakochany bez pamięci
Jubileusz 10 lat witryny www.info.kalisz.pl
Artykuł autorstwa Anny Tabaki opublikowany w roku 2006 w Życiu Kalisza.

Artykuł autorstwa Marysi Płocińskiej
Odpowiedź doktora Józefa Tylusa,
na artykuł Marysi Płocińskiej.

Biogram założyciela witryny,
Krzysztofa Płocińskiego


Artykuł opublikowany na początku 1997, niecały rok po otwarciu witryny info.kalisz.pl.

Historia umieszczenia w Internecie stron poświęconych naszej szkole rozpoczęła się w maju 1996 roku. Wtedy to powstał w firmie komputerowej Inwar S.A w Sieradzu węzeł Internetu. Była to niecodzienna okazja zaprezentowania światu historii i współczesności naszej Szkoły oraz działalności Stowarzyszenia Absolwentów Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka.
Sześćdziesiąt milionów potencjalnych odbiorców, bo tylu było wtedy na całym świecie użytkowników Internetu w tym roku, zobowiązywało do największego wysiłku w wyborze i przygotowaniu materiałów. Zgodnie z biblijną zasadą ”Bogu co Boskie, cesarzowi co cesarskie”, przygotowałem materiał poświęcony macierzystej firmie, Kaliszowi, co najstarszym miastem jest, i oczywiście naszej Szkole.
Początkowo materiał umieszczony na stronach Stowarzyszenia był skromny, składało się nań kilkadziesiąt stron przedruków z “Asnykowca” i “Calisii”. Bardzo prędko znalazło się miejsce dla “Kroniki Stowarzyszenia” przygotowanej przez Adama Borowiaka, niezwykłego dokumentu precyzyjnie opisującego wydarzenia z historii stowarzyszenia, prawdziwe świadectwo mijającego czasu.
Przygotowanie materiału i umieszczenie go w Internecie to połowa drogi do sukcesu. Aby miejsce stało się znane zgłosiłem je do większości światowych systemów wyszukiwania informacji: Altavista, Lycos, Yahoo, WOW. Zaowocowało to pojawieniem się niezwykłej korespondencji. Zaczęli pisać do mnie elektroniczne listy zupełnie mi nie znani, ale nie obcy ludzie, koledzy z kart “Szkoły Kaliskiej”, gdzie kilkadziesiąt stron zajmuje indeks nazwisk powojennych absolwentów naszej Szkoły. Szczególnie wzruszające były listy z najbardziej odległych stron świata: Australii i Stanów Zjednoczonych, przepełnione tęsknotą do kolegów i starej Budy (wszystkim nadawcom serdecznie dziękuję).
Aby ułatwić przypomnienie nazwisk, dawno nie widzianych kolegów i profesorów, umieściłem w Internecie listę absolwentów z roczników 1945-1992, nauczycieli przed i powojennych oraz obszerne fragmenty rozdziału “Najwybitniejsi wychowankowie Szkoły” (przedruk z “Szkoły Kaliskiej” pod redakcją Edwarda Polanowskiego). Znalazło się też miejsce dla pieśni asnykowców autorstwa Marka Sierakowskiego. Brakuje tylko muzyki, ale może już wkrótce, po zapisaniu melodii w komputerowym formacie mid, będziesz mógł, drogi czytelniku, usłyszeć z głośników melodię a na ekranie monitora zobaczyć tekst pieśni “Bo my ASNYKOWCY w Budzie nauczani...”
We wrześniu 1996 roku nastąpiły znaczące zmiany. Uruchomiłem kaliski węzeł Internetu o adresie www.inwar.kalisz.pl. Informacje zostały powielone i rozszerzone. Istotne miejsce zajęły trzy numery “Adama”, gazetki szkolnej redagowanej przez dzisiejszych uczniów Asnyka. Na stronach poświęconych Kaliszowi pojawiły się biografie sławnych Kaliszan. Dziwnym trafem większość z nich to Asnykowcy! Obecnie opublikowane są biografie Marii Dąbrowskiej, wybitnego aktora teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego - Ryszarda Cieślaka (ukończył Asnyka w roku 1955), profesora Józefa Garlińskiego (1934), szesnastowiecznego poety Sebastiana Fabiana Klonowica (kolegium jezuickie), seniora Stowarzyszenia Witolda Jarnutowskiego, Tadeusza Kulisiewicza, kompozytora, pianisty i dyrygenta Henryka Melcera-Szczawińskiego (1888?), Tadeusza Pniewskiego (1933), profesor Krystyny Tustanowskiej, profesora Mariana Allana Weissa (1937), poety i malarza Jana Winczakiewicza (1939) i prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego (1888). W przygotowaniu tych biografii szczególny udział mieli Adam Borowiak i Włodzimierz Garsztka.
Korespondencja nadal napływała. Najciekawsze w tym okresie były listy Alexandra von Freyera (1957) ze Szwecji, uzupełniające dane dotyczące przed i powojennych wykładowców, Antoniego Kantarowskiego ze Stanów i Zbigniewa Byczkowskiego (1982) z Australii.
Elektroniczne listy piszą nie tylko asnykowcy, piszą je też ludzie związani z Kaliszem w przeróżny egzotyczny sposób. Pozwolę sobie zacytować najświeższą korespondencję przybyłą z dwóch biegunów świata - list pana Jana Wydro ze Stanów Zjednoczonych i Alexiesa Ponomarev-Oglozo z rosyjskiego dalekiego wschodu.
------------------------------------------------
From: Jan Wydro jwydro@surf.galacticis.com
To: inwar@inwar.kalisz.pl
Subject: statute
Date: 17 lutego 1997 02:58
Szanowni: Mam taka prosbe. Czy panstwo mogli mie dowiedziec o Statuly Kalisza ktory byla wydana r.1264 - ktora dala zydom wszystkie prawa co takze polacy mieli. Bardzo przepraszam o mojem polskiej grammatyki bo nigdy sie uczylem grammatyki. Tak, urodzilem w Ameryce (1916)...mamusia z Niska a tatus z Mielca...przyjechali jako dziedziakami przed pierwsza wojna. My above request is for information regarding the Statute of Kalisz whereby Jews were given equal rights with the Poles. I tylko Polska byla taka laskawa i dala zydom taka wolnosc...to my w Polonii jestesmy bardzo dumni ze to nasza praojcowie byli takie bardzo dobre ludzmi. Z gory dziekuje serdecznie....Czy ja mogie sie chwalic ze przyjechalem w czasie stannem wojennem 39 pobytow i przywiozlem $192,528,571 lekarstwa = jestem jeden z organizatorem fundacji AmeriCares
- Janek Wydro, 553 Bouquin Circle, Oil City, PA - USA
-------------------------------------------------
From: Alexies Ponomarev-Oglozo amo@fessl.ru
To: kplocinski@inwar.kalisz.pl
Subject: Greeting from Russian Far East!
Date: 26 lutego 1997 08:27
Dzien Dobry!
Panowie!
Ja rossyjski czowiek, moj praded rodilsja w Kaliszskoj gubernie, okolo Tureka i jego zwali Martyn Oglozo, prosze do pana, pomogi uznac something...
Best regards...
-------------------------------------------------
Co dalej z Asnykowcami w Internecie? Strony będą dalej rozwijane, pojawią się następne wydarzenia w “Kronice Stowarzyszenia”, nowe roczniki ukończyły już Asnyka - trzeba ich nazwiska ogłosić światu. Coraz więcej nas Asnykowców ma swoje adresy e-mailowe. Uzupełnię więc listę absolwentów linkami do ich skrzynek pocztowych. Piszcie, a będziecie czytani.
Obecnie oglądać nas można po adresem: http://www.asnyk.kalisz.pl a adresy e-mailowe są następujące: asnykowcy@o2.pl lub kplocinski@mikrosat.com.pl.[nieaktualny] Czekam na listy. Całą asnykowską korespondencję przekażę niezwłocznie sekretarzowi Stowarzyszenia Adamowi Borowiakowi.
Krzysztof Płociński "Asnykowcy" w Internecie, Biuletyn Stowarzyszenia...
Kalisz żyje w świecie

Artykuł opublikowany we wrześniu 1998 roku, w drugą rocznicę otwarcia witryny info.kalisz.pl.

"Promocja najstarszego miasta w Polsce, przekaz bieżących informacji o życiu Kalisza, działalności firm i urzędów to tylko niektóre zadania kaliskich stron w Internecie. Stworzono je przede wszystkim z myślą o wszystkich kaliszanach, których los rzucił w najbardziej odległe zakątki ziemi. l choć strony poświęcone Kaliszowi istnieją zaledwie dwa lata, korzysta z nich tysiące "Polonijczyków", związanych z naszym miastem. Żadna szanująca się gazeta nie może pozwolić sobie dzisiaj na to, by zabrakło jej w Internecie. I słusznie. Odzew Polaków mieszkających za granicą tylko potwierdza tę konieczność. Już po ukazaniu się kilku numerów lokalnych tygodników do redakcji zaczęły napływać listy ze wszystkich krajów świata. Kaliszanie, którzy kilka lub kilkadziesiąt lat temu wyemigrowali z kraju, dziękują za możliwość kontaktu z rodzinnym miastem, proszą o informacje dotyczące ich rodzin lub proponują współpracę. Podobnie było z "Kalisią", której czytelnik z Australii, Sylwester Werczyński, zaproponował swoje teksty. Z kolei na strony innego kaliskiego tygodnika natrafiła rodzina z USA. "Nasz dziadek mieszkał w Kaliszu i nazywał się Garbowicz" - napisała w języku angielskim do jednego z pracowników redakcji, którego nazwisko znalazła na stronach internetowych. "Czy jesteśmy rodziną?" Włodzimierz Garbowicz wciąż próbuje to ustalić. Trwa wymiana korespondencji i fotografii rodzinnych. Prezentacja w Internecie jednej z lokalnych gazet zachęciła do podróży do Polski inną mieszkankę Stanów Zjednoczonych. "Dzięki wam ustaliłam, gdzie żyła moja babcia" - powiedziała potem wydawcy.
O swoich stronach w Internecie nie zapomnieli oczywiście asnykowcy. To najszybsza i czasami jedyna droga do tego, by odnaleźć rozrzuconych po świecie przyjaciół. Dzięki pomysłodawcy strony - Krzysztofowi Płocińskiemu - asnykowcy mają okazję na bieżąco śledzić działalność Stowarzyszenia Absolwentów Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka (http://www.asnyk.kalisz.pl). Internetowe strony asnykowców to także doskonały sposób na przekazanie absolwentom szkoły informacji o zjeździe. Wielu z nich nie przybędzie do Polski ale na pewno nie zapomni o pozdrowieniach dla kolegów, którzy są użytkownikami sieci.
Chcąc być na bieżąco można sięgnąć do informacji dotyczących działalności władz miejskich: Zarządu Miasta, Rady Miejskiej całego Urzędu oraz klubów radnych, których teksty okraszono zdjęciami. Swoje strony utworzyły także Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej (http://www.info.kalisz.pl/muzeum) i Galeria "Wieża ciśnień" (http://www.info.kalisz.pl/galeria), prezentując wystawiane tam zbiory. Kilka miesięcy temu w sieci Internetu zaistniała także strona kaliskiej policji. Pod adresem http://www.kalisz.pl/policja można znaleźć fotografie zaginionych osób i telefony kontaktowe, ale także uzupełnianą co tydzień kronikę wydarzeń kryminalnych z terenu województwa kaliskiego. Poszukiwacze książek mają z kolei możliwość przejrzenia zbiorów Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej (http://www.info.kalisz.pl/bibliowm) oraz Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej (http://www.info.kalisz.pl/bibliopd). Ci, którym bardzo zależało na wypromowaniu Kalisza i kaliskich pisarzy, zadbali o to, by udostępnić w Internecie książki, które wpisano w całości. Są to m.in. "Ballady kaliskie" Bogumiła Kunickiego (http://www.info.kalisz.pl/ballady), "Kalisz w literaturze" Haliny Sutarzewicz (http://www.info.kalisz.pl/kalwlit) oraz "Po balu" Piotra Łuszczykiewicza (http://www.info.kalisz.pl/po_balu). To wszystko stworzono z myślą o kaliszanach, którzy chociażby przy pomocy komputera pragną być bliżej rodzinnego miasta. Nie zapomniano jednak o ludziach nie związanych z Kaliszem. Dla nich stworzono specjalną ofertę turystyczna" której gospodarzem jest Centrum Informacji Turystycznej. Oprócz wykazu godnych uwagi zabytków województwa kaliskiego, można znaleźć tu także połączenia komunikacyjne, informacje o położeniu geograficznym miasta, mapę województwa i spis hoteli oraz restauracji.
Bardziej dociekliwi mogą skorzystać ze stron zawierających historię najstarszego miasta w Polsce, ubarwioną zdjęciami kaliskiego fotografika Mariusza Hertmanna. Swoje strony mają także wybitni kaliszanie: Maria Konopnicka, Maria Dąbrowska, Adam Asnyk i Tadeusz Kulisiewicz (http://www.info.kalisz.pl/biograf/biograf.htm).Wiele miejsca poświęcono także działalności Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Władysława Kościelniaka (j.w.).
Pierwszy serwer ze stronami zawierającymi informacje o województwie kaliskim zainstalowała firma Inwar z Sieradza. Niemalże równocześnie serwer zakupił kaliski "Ekonomik". Mariusz Witczak, pomysłodawca uruchomienia Internetu w Kaliszu, zapewnia, że strony kaliskie wciąż będą udoskonalane, choć i te obecne, zdaniem fachowców, są na wysokim poziomie. W niedalekiej przyszłości, za sprawą Krzysztofa Płocińskiego, ma także powstać płyta CD z programem multimedialnym poświęconym Kaliszowi.
Informacje o Kaliszu można uzyskać m.in. na stronach: http://www.info.kalisz.pl - Krzysztof Płociński (Zakład Informatyki i Elektroniki "MIKROSAT"),
http://www.kalisz.pl - ZSE, http://www.silesia.top.pl - INFO-TUR,
http://www.info.kalisz.pl/historia/Plocinski.htm

Kalisz, wrzesień 2008


Artykuł opublikowany w 2002 roku, w szóstą rocznicę inauguracji witryny info.kalisz.pl.

Aż trudno w to uwierzyć, że internet, który dziś stał się jednym z podstawowych źródeł informacji i zarazem głównych kanałów komunikowania się ludzi na całym świecie, dotarł do Kalisza zaledwie sześć lat temu. Pierwszy serwer uruchomiła tu w 1996 roku sieradzka firma „Inwar”, a autorem pierwszych kaliskich stron internetowych był Krzysztof Płociński.
Absolwent sławnego Liceum im. Adama Asnyka (szkolna ksywa „Płotka”) oraz Politechniki Poznańskiej, już od lat szkolnych interesował się elektroniką i informatyką. Po rodzicach - a byli to dziennikarze wielce zasłużeni dla „Ziemi Kaliskiej”, Danuta i Michał Płocińscy - odziedziczył także inne pasje: sentyment do rodzinnego miasta i żyłkę społecznikowską. Splot tych zainteresowań sprawił, że młody inżynier z własnej inicjatywy zaczął promować Kalisz w internecie: - Była wówczas moda na miasta partnerskie, a Kalisz miał ich sporo - i od tego zacząłem. Potem powstała strona, poświęcona województwu kaliskiemu, która zresztą istnieje do dziś. Nie usunąłem jej, bo nigdy nie pogodziłem się z likwidacją województwa kaliskiego. A poza tym historia lubi się powtarzać. Niech więc ta strona sobie poczeka do lepszych czasów...
Prawdziwa przygoda zaczęła się jednak dopiero wówczas, gdy Krzysztof zagłębił się w dzieje Kalisza. Przy pomocy kolegów-asnykowców, m.in. Jerzego Splitta i Krzysztofa Walczaka, autorów wielu historycznych opracowań, docierał do coraz to nowych źródeł i tworzył coraz to nowe strony. Tak powstała „Historia Kalisza”, „Biografie sławnych kaliszan”, „Fotografie dawnego Kalisza”, „Panorama kultury ziemi kaliskiej” i wiele innych o nieco węższym profilu - Przewaga internetu nad wiedzą książkową - twierdzi Krzysztof - jest ogromna. Bibliotekarz musi przerzucać tony książek. Internet poprzez system tzw. linków daje wiedzę powiązaną i łatwo dostępną. Jeśli ktoś studiując „Historię Kalisza” natrafi np. na nazwisko Parczewskiego, może natychmiast przenieść się na stronę „Biografie sławnych kaliszan” i znajdzie tam jego życiorys. Jeśli natrafi na Konopnicką, znajdzie na moich stronach nawet jej całe książki. Internet to jest przyszłość!
Pomysł wpisywania książek w internet zrodził się z fascynacji „Balladami kaliskimi” Bogumiła Kunickiego. Te historyczne felietony drukowane były przez wiele lat na łamach „Ziemi Kaliskiej”, a potem wydane w formie książki, którą Krzysztof uznał za godną umieszczenia w całości na swych stronach. Później przyszła pora na „Kronikę miasta Kalisza” Władysława Kościelniaka i Krzysztofa Walczaka, „Kalisz z oddali” Tadeusza Pniewskiego, „Kalisz w literaturze” Haliny Sutarzewicz, „Baśnie i legendy kaliskie” Eligiusza Kor-Walczaka, „Po balu” Piotra Łuszczykiewicza... A Konopnicka znalazła się w tym gronie nie tylko ze względu na związki z Kaliszem. - Konopnicka - wyjaśnia Płociński - ma w internecie mocną pozycję! Przede wszystkim dlatego, że napisała kilka wierszy ważnych dla emigracji, na czele z „Rotą”. Poza tym pojawili się w internecie ludzie, którzy nazwali się „wolnymi najmitami”. Krążą oni po całym świecie i wykonują różne prace (np. filmy), ale pracują wyłącznie na własny rachunek. Oni też lansują Konopnicką... Asnyk także się liczy, ale głównie ze względu na erotyki.
Za to „Asnykowcy” - czyli stowarzyszenie wychowanków kaliskiej szkoły - mają u Płocińskiego szczególne względy. Stworzył im nie tylko osobną stronę, która jest stale uaktualniana, ale też prowadzi na bieżąco e-mailową korespondencję z kolegami rozsianymi po całym świecie. Tak m.in. odnaleźli się w USA Zdzisław Samulak, Monika Mecke i Beata Norek. Z Kanady regularnie odzywa się Henryk Jedwab; niedawno zgłosili się też Roman Budziński i Wojciech Śniegowski (podobno spokrewniony z prezydentem Wojciechowskim!). Z Jerozolimy napisał Yoram Mayorek, który szuka informacji o swym ojcu Arnoldzie, wychowanku kaliskiej szkoły.
Z tej korespondencji rodzi się też zapotrzebowanie na nowe strony. Jan Wydro z Pensylwanii np. zasugerował, że warto upowszechnić „Statut kaliski” z 1264 roku, nadający prawa Żydom. Podobną prośbę zgłosił też George Milton z Kalifornii. I tak powstała strona, która jest dziś źródłem poważnej wiedzy historycznej.
Kaliskie strony - jak twierdzi ich twórca - odwiedza dziennie ponad 300 osób. Czy którakolwiek z kaliskich bibliotek może pochwalić się taką frekwencją?
W jaki sposób Płociński, który prowadzi własną firmę usług internetowych i ma na utrzymaniu sporą rodzinę, znajduje czas na takie zabawy? Chyba po prostu lubi to robić. A poza tym korzysta z pomocy własnych dzieci; 18-letni Mateusz, o rok młodszy Szymon i 12-letnia Marysia żyją z komputerami za pan brat; ale także młodsi, 3-letnia Ola i 8-letni Piotruś mają własne monitory. Czasem zamiast biegać z pokoju do pokoju porozumiewają się poprzez łącza. A jednocześnie - co najbardziej zdumiewające - rodzinny dom Płocińskich jest żywym zaprzeczeniem teorii, że komputery osłabiają więzi międzyludzkie. Jest to dom pełen ciepła, spokoju, miłości. Krzysztof ma jednak świadomość, że jego próby promowania Kalisza w internecie są tylko namiastką tego, co można by zrobić: - Trzeba by stworzyć fachowy zespół historyków, redaktorów, informatyków i innych niezbędnych fachowców. Musiałyby się jednak znaleźć na to odpowiednie środki. W ten sposób można by stworzyć rodzaj multimedialnej encyklopedii kaliskiej, która byłaby stale uzupełniana i uaktualniana...
Pomysł zdaje się znakomity, ale zrealizować go można jedynie przy udziale władz miasta. Czy taka przyszłościowa wizja może spodobać się w mieście, żyjącym tradycjami?
Bożena Szal
Zakochany bez pamięci
Jubileusz 10 lat witryny www.info.kalisz.pl
Artykuł autorstwa Anny Tabaki opublikowany w roku 2006 w Życiu Kalisza.

Dziesięć lat temu Kalisz po raz pierwszy pojawił się w internecie. Niemal równocześnie zaczęły działać dwie witryny. Jedna z nich istnieje do dzisiaj w prawie niezmienionej postaci i do dzisiaj jest redagowana przez tę samą osobę — Krzysztofa Płocińskiego, zdeklarowanego kaliszofila. Kaliszofilom warto też tę stronę polecić.
Komu nieznane jest uczcie miłości do własnego miasta, po wpisaniu w wyszukiwarkę www.info.kalisz.pl może się zrobić mdło. Kalisz występuje tutaj we wszelkich możliwych konfiguracjach: historia Kalisza, fotografie dawnego Kalisza, biografie sławnych kaliszan, szkoła kaliska etc. Ba, wielce prawdopodobne, że to jedyny istniejący do dzisiaj dokument życia społecznego, który nadal buńczucznie utrzymuje — w dwóch językach: po polsku i angielsku - że Kalisz jest województwem!
— Kiedy zakładałem stronę byliśmy województwem i nigdy nie pogodziłem się z utratą tego statusu, dlatego zostawiłem informacje ogólne dotyczące tamtego okresu. Dla mnie to także znak czasu — tłumaczy Krzysztof Płociński, dzisiaj informatyk w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Skończył elektrykę ze specjalnością metrologia i elektroniczna aparatura pomiarowa na Politechnice Poznańskiej, ale podskórnie zawsze pozostał humanistą. Takie zainteresowania wyniósł z domu rodzinnego, takie ugruntowała w nim szkoła. Miał szczęście do nietuzinkowych nauczycieli, którzy potrafili zarażać swoimi pasjami. W I LO im. A. Asnyka języka polskiego uczył go Edmund Szlachta.

Książka na kliknięcie
Autor info.kalisz z rozbrajającą szczerością przyznaje, że na jego witrynie nie ma innego porządku oprócz narzuconego przez osobiste preferencje i sympatie. — Jestem redaktorem tej strony i uzurpuję sobie prawo do posiadania pełni władzy nad tym miejscem — podkreśla z mocą. To samo można powiedzieć inaczej: redaktor promuje tylko to, co dla niego jako kaliszanina, asnykowca i osoby zanurzonej w kulturze chrześcijańskiej ma wartość. Dlatego poczesne miejsce zajmuje homilia Jana Pawła II wygłoszona w naszym mieście dziewięć lat temu. — Czy kiedykolwiek jeszcze któryś z papieży przyjedzie jeszcze nad Prosnę? — pyta retorycznie pan Krzysztof. — Dla mnie była to wizyta szczególna, nadzwyczajne wydarzenie w historii — przyznaje.
Jest Płociński pionierem w jeszcze jednej dziedzinie; pokusił się o pierwsze wersje internetowe publikacji znanych z wydań tradycyjnych. Dział ten otworzyły "Ballady kaliskie" Bogumiła Kunickiego, bo — jak tłumaczy autor serwisu — nie znać ich to grzech.
Z punktu widzenia kaliszofila oczywisty jest także wybór wielu innych pozycji, m.in. Haliny Sutarzewicz, Anety Kolańczyk, Władysława Kościelniaka czy Piotra Łuszczykiewicza. W tym zestawieniu są także nigdy wcześniej nie publikowane nowości, jak praca magisterska Przemysława Mańki o „Sadze grodu nad Prosną" Janusza T. Dybowskiego oraz... niespodzianki. Obok ikonki odsyłającej do „Kroniki Miasta Kalisza" znalazło się miejsce na wiersze bliżej nieznanej autorki z Poznania, Aleksandry Bergandy, przyjaciela rodziny Płocińskich. Te same względy, sentyment i nuta przekory zadecydowały o tym, że wśród imponującej kolekcji biogramów sławnych kaliszan można znaleźć informacje o Pawle Edmundzie Strzeleckim. Był polskim dziewiętnastowiecznym podróżnikiem i badaczem Australii, ale jakie są jego związki z Kaliszem, trudno dociec. — To mój przodek — bezceremonialnie rozwiązuje zagadkę Płociński. — Czekam na reakcje internautów, może protesty — rzuca z uśmiechem.
Nie można jednak powiedzieć, że redaktor, choć zarzeka się, że publikuje tylko to, co zwróci jego uwagę, jest głuchy na podpowiedzi. Dobrym na to przykładem będzie sławetny „Statut kaliski dla Żydów", umieszczony w witrynie wraz z komentarzami oraz ilustracjami Artura Szyka z lat 20. XX w. Łamaną polszczyzną o dokument dopytywał jeden z obywateli Stanów Zjednoczonych. Swój list przesłał pocztą mailową pod adres asnykowców. Działalność nadprośniańskich stowarzyszeń społecznych to bowiem kolejna domena zainteresowań informatyka. Obok wymienionych, także wioślarze, lekarze i bibliofile prezentują się na jego stronie. Ze Stowarzyszeniem im. Haliny Sutarzewicz Płociński współpracuje przy tworzeniu wydań elektronicznych.

Mój Kalisz
Po co to wszystko?

— Kalisz, Kalisz jest jedynym powodem — przekonuje autor witryny. I chyba trzeba mu wierzyć, skoro redaguje ją wytrwale już dziesiąty rok. Jest twórcą wielu stron poświęconych szeroko pojętemu życiu miasta; omawiana ma jednak tę przewagę na innymi, że była pierwsza.
Krzysztof Płociński ciągle się uśmiecha, więc patrząc na niego po raz pierwszy, można się poczuć zdezorientowanym. Niepotrzebnie. Stoi przed nami jedna z tych osób, która ciągle będąc zajętą, zawsze znajdzie czas na realizację swoich pasji.

Anna Tabaka, Życie Kalisza nr 33, 16 sierpnia 2006


Artykuł autorstwa Marysi Płocińskiej
W ten sposób filozof podkreśla znaczenie trudnych chwil i przeciwieństw życiowych dla rozwoju człowieka. A jakie są Twoje doświadczenia?
Asnykowiec nr 16, styczeń 2007
Okładka 15 numeru Biuletynu Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka w Kaliszu "Asnykowiec".
W swojej myśli filozof wskazuje na rozwój, czyli przejście z okresu maleńkości, dzieciństwa do postaci dorosłej. Z małej rośliny wyrasta duże drzewo. Istnieją jednak dwa rodzaje dojrzewania. Gdy następuje ono w warunkach naturalnych, na przykład w lesie lub w parku, to oddziałują na roślinę wszystkie czynniki zewnętrzne. Także skrajne, to znaczy wichury, burze, susze. Wówczas to drzewo, aby przetrwać, zmuszone jest do silnego wrastania w glebę. Zapuszcza korzenie, by móc czerpać wodę z głębin ziemi, a mocno przytwierdzone opiera się nawałnicom. Natomiast, jeżeli roślina zasadzona jest w szkółce, w cieplarni nie ma kontaktu z trudnymi warunkami. Rozwija się w sztucznym, stworzonym przez człowieka środowisku. Jeżeli spotkają ją przeciwności zmarnieje, gdyż nie doświadczając ich nigdy wcześniej bagatelizowała potrzebę rozwoju korzeni. Drzewo to nie tylko to, co na zewnątrz. Siłę życia ilustruje to, co niewidoczne dla oczu. Obrazy te ukazują dwie odmienne postawy ludzkie. Człowieka mającego w sobie życie i trwającego w śmierci, czyli żyjącego w rzeczywistości tego świata i w alienacji.
Drzewo rosnące w warunkach naturalnych wyraża człowieka, którego życie od dzieciństwa nie jest pozbawione trudności. Dziecko, które od początku musi pokonywać przeciwności życiowe najprawdopodobniej podoła także problemom dorosłego życia. Człowiek musi bowiem do pewnych sytuacji przywyknąć i nauczyć się radzić sobie z nimi. Na przykład, kiedy młoda osoba powie „nie” na głupią propozycję rówieśników to bardzo boleśnie odczuje odrzucenie. Jeżeli jest chwiejna ulegnie. Jednak, jeśli ma pewność, że właściwie postąpiła to potrafi mówić „nie” jeszcze wiele razy, gdyż kolejne takie sytuacje nie będą już tak mocno bolały. Człowiek, który wie, co to trudności, kłopoty materialne, cierpienie, ból potrafi zrozumieć innych ludzi, którzy także mają problemy. Często posiada zdolność do empatii, która jest widzialnym potwierdzeniem miłości. Albowiem, jeżeli odkrywamy, że druga osoba nas rozumie to czujemy się akceptowani, potrzebni, kochani. Ponadto człowiek, którego dotykają trudności umie dzielić się z ludźmi tym, co posiada. Potrafi dostrzec ich potrzeby i nieść im pomoc. W każdej napotkanej osobie stara się zobaczyć dobro, jej zalety i ma dla niej uśmiech. Ktoś taki nie myśli jedynie o własnym szczęściu i przyjemnościach. Ma serce otwarte dla ludzi. Jest altruistą. Jego działanie nie zwraca się więc w stronę własnej osoby, ale w kierunku innych. Potrafi kochać prawdziwą miłością, to znaczy, bezinteresowną, odpowiadającą dobrem na nienawiść. Co więcej, ma wolność w swoich poczynaniach, gdyż nie są one spowodowane przymusem. Widzimy, więc że drzewo smagane wichrem symbolizuje człowieka mającego w sobie życie i potrafiącego dawać je innym.
Marysia Płocińska
Marysia Płocińska,
       autorka artykułu

Natomiast drzewo rosnące w szklarni oznacza człowieka, któremu w czasie rozwoju stworzono cieplarnię, to znaczy nieprawdziwy, bezproblemowy świat, aby zaoszczędzić mu bólu i cierpienia. Takie dziecko nie wie, że w życiu są trudności, kłopoty materialne. Nie mówi się mu o śmierci, o zagrożeniach. W takich warunkach, na pewno, nie wyrośnie ono na dojrzałego człowieka. Nie potrafi sobie poradzić, kiedy straci kogoś bliskiego lub pojawią się nie znane mu dotąd problemy, na przykład materialne. Przeprowadzono kiedyś badania psychologiczne na podstawie, których stwierdzono, że dziecko, które otrzymuje w dzieciństwie wszystko (na przykład, rodzice zapożyczają się, aby ono miało to, co jego rówieśnicy) jako osoba dorosła także musi posiadać wszystko i nie potrafi z niczego zrezygnować. Wiadomo jednak, iż jest to niemożliwe, gdyż nawet, jeżeli ma wykształcenie oraz pracę i stać go na spełnianie wszelkich swoich zachcianek to nie kupi przyjaźni, miłości, zdrowia. Prawdą jest, więc to, co powiedział lis do Małego Księcia: „Ludzie (...) kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół.” Taki człowiek staje się egoistą, egocentrykiem. Jego osoba zawsze musi znajdować się w centrum zainteresowania. Jest nastawiony wyłącznie na konsumpcję. Wszystko podporządkowuje sobie. Ludzi traktuje przedmiotowo. Podchodzi do nich jak do towaru, który ma za zadanie zaspokoić jego potrzeby bądź umożliwić mu osiągnięcie jakiegoś celu. Z chwilą, kiedy ktoś staje mu się zbędny przestaje go w ogóle dostrzegać. Tak bardzo uwielbia swoje „ja”, że pogardza innymi, nie szanuje nawet starszych od siebie osób. Nie potrafi się dzielić. Zrobi wszystko, aby osiągnąć swój cel. Nie obchodzi go, w jaki sposób do niego dotrze i ile osób po drodze skrzywdzi lub zrani. Wywyższa się ponad innych. Wydaje mu się, że zawsze wszystko wie i robi najlepiej. Jego działanie jest więc skierowane jedynie w stronę własnej osoby. Wymaga również od innych, aby spełniali wszelkie jego zachcianki. Nie potrafi zrozumieć problemów otaczających go ludzi, gdyż nie doświadczył wcześniej cierpienia i nie chce przyjąć prawdy, że istnieją przeciwności, z którymi nie potrafi sobie sam poradzić, wobec których okazuje się słaby lub bezradny. Przekonany jest o swojej samowystarczalności. Ta świadomość popycha go do wyeliminowania ze swojego życia potrzeby prawdy o sobie. Nie chce ujrzeć siebie takim, jakim jest. Nawet przed sobą samym nie przyznaje się do własnych uczuć, problemów, lęków, niepowodzeń. Udaje, że ich w ogóle nie ma Postępuje według zasady, że to, czego nie rozumie i czego się boi usuwa ze swojego horyzontu i stara się żyć tak, jakby tego nie było. Ucieka od rzeczywistości w świat marzeń, fikcji. Takiego człowieka demaskuje zdanie napisane przez pewnego mądrego człowieka: „Krzyczą mocą ci, których serca wewnątrz szepcą słabością. Chwalą się mocą, która jest maską...”. Widzimy, więc że drzewo rozwijające się w cieplarni symbolizuje człowieka niedojrzałego, zakłamanego, oderwanego od rzeczywistości, trwającego w śmierci, niszczącego siebie i innych.
W moim życiu spotkałam ludzi reprezentujących zarówno jedną, jak i drugą postawę życiową. Do pierwszej grupy mogę zaliczyć głównie osoby z rodzin wielodzietnych. Często w takich domach są kłopoty materialne i rodzice nie mogą pozwolić sobie na kupowanie dzieciom wszystkiego i spełnianie wszelkich ich zachcianek. Dzieci takie potrafią jednak obyć się bez zbędnych rzeczy. Nie cierpią z tego powodu, że noszą tańsze ubrania, korzystają z używanych podręczników lub nie mają rzeczy, które akurat są modne. Potrafią zgodnie żyć nawet w bardzo małych mieszkaniach, nie potrzebują mieć oddzielnych pokoi. Rozumieją sytuację swoich rodziców. Są samodzielne, gdyż rodzice muszą swój czas dzielić między nie wszystkie i nie mogą zajmować się rozwiązywaniem wszelkich ich problemów. Pomagają sobie wzajemnie. Zauważyłam także, że choć mają niewiele to potrafią się dzielić z innymi tym, co posiadają. Wiedzą, że inni też mają potrzeby i kłopoty. Nigdzie nie doświadczyłam takiego ciepła i radosnego przyjęcia jak właśnie u takich rodzin. Kiedy miałam problem to zawsze był tam ktoś, kto to zauważył i z kim mogłam porozmawiać. W takich rodzinach widać także, że dzieci były przez rodziców przyjmowane z miłością. Noszą to uczucie w sobie i potrafią dawać je innym, gdyż można dać drugiemu tylko to, co samemu się posiada. Mają też w sobie wielką radość i potrafią cieszyć się z drobnych wydarzeń, prezentów.
Znam także ludzi będących przykładem drugiej postawy życiowej – śmierci. Są to przeważnie osoby z zamożnych rodzin. Mimo dobrej sytuacji materialnej w takich domach jest bardzo mało dzieci, najczęściej jedno lub dwoje. Przeważnie mieszkają w ogromnych rezydencjach. Dzieci wychowywane w takim środowisku mają od początku wpajane przekonanie, że najważniejsze w życiu jest to, co się posiada. Rodzice spełniają wszystkie ich zachcianki i marzenia, ale tak naprawdę nie mają dla nich czasu, gdyż ciągle zajęci są pogonią za pieniędzmi. Takie dzieci na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie szczęśliwych i wydaje się, iż mają wszystko, co jest potrzebne człowiekowi do życia. Nie jest to jednak prawdą, gdyż brakuje im prawdziwej rodzicielskiej miłości, która nie polega jedynie na zaspokajaniu potrzeb materialnych. Bardzo ważne jest przebywanie razem i szczere rozmowy. Nie mają także przyjaciół, gdyż wszystkich chcą podporządkować sobie, aby spełniali ich wymagania. Są agresywne. Nie mają ambicji i celów życiowych, poza tymczasową przyjemnością. Interesują ich tylko nowe stroje, imprezy, a nie przyszłość. Zaobserwowałam, że takie dzieci często się alienują, uciekają w świat gier komputerowych, Internetu, telewizji, a kiedy dorastają spędzają większość czasu na imprezach, dyskotekach. Wpadają w złe towarzystwo. Zaczyna się alkohol, narkotyki. Dopiero wtedy rodzice dostrzegają, co się dzieje z ich dziećmi, ale najczęściej jest już za późno i nie mają już nad nimi kontroli. Bardzo wysoki jest współczynnik samobójstw wśród młodych ludzi z bogatych rodzin, gdyż oni po prostu nie wiedzą, po co żyją. Nie czują się kochani, więc nie potrafią dawać miłości. Chcą być zawsze w centrum zainteresowania otoczenia. Często ich środkiem na zwrócenie na siebie uwagi jest pogarda okazywana innym, chociażby nauczycielom czy kolegom lub wulgarne zachowanie, co bardzo łatwo można zaobserwować w szkołach.
Z powyższych rozważań wynika, iż trudne chwile i przeciwieństwa życiowe są konieczne dla prawidłowego rozwoju osobowości człowieka. Stwarzanie młodym ludziom w czasie rozwoju komfortowych, cieplarnianych warunków i bezproblemowego świata czyni im nieodwracalną krzywdę. Uważam, więc że filozof nie pomylił się twierdząc, iż „drzewo nie smagane wichrem rzadko wyrasta silne i zdrowe.”
Artykuł autorstwa Marysi Płocińskiej, córki Iwony i Krzysztofa, opublikowany w numerze 15 Biuletynu Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka w Kaliszu "Asnykowiec".
Odpowiedź doktora Józefa Tylusa,
na artykuł Marysi Płocińskiej.

Pan Adam Borowiak
Prezes
Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka
Redaktor Naczelny „ASNYKOWCA".

Asnykowiec nr 16, styczeń 2007
Okładka 16 numeru Biuletynu Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka w Kaliszu "Asnykowiec".
Serdecznie dziękuję za sprezentowanie kolejnego numeru „ASNYKOWCA”.
Ten numer, jak i poprzednie, to cacko sztuki redakcyjnej i wydawniczej. Pełen artykułów historycznych i współczesnych, urozmaicony poezją, fraszkami, „portrecikami” i ozdobiony doskonałymi fotografiami, sprawia, że trudno oderwać się od czytania. Zawiera wiele bieżących informacji dotyczących zainteresowań różnymi dziedzinami życia wielkiej Rodziny Asnykowskiej.
Dla czytelnika ma i tę zaletę, że nie ruszając się z miejsca, można oczami podróżujących Asnykowców oglądać krajobrazy i obyczaje mieszkańców egzotycznych regionów świata.
Współczesny świat podąża w złym kierunku. Zło szybko się szerzy. Współczesny poeta Paweł Kuszczyński w swoim „Być w słowie" pisze o „upadku godności" współczesnego człowieka. Papież Jan Paweł II, moralny autorytet świata, nawoływał do odrodzenia moralnego człowieka i stawiania tamy złu. W młodzieży upatrywał pokolenie, które na lepsze ma zmienić oblicze świata. W podziemnej prasie czasu okupacji (w: „Polska Żyje”) przeczytałem artykuł anonimowego autora n.t. przyczyny klęski Francji w starciu z armią niemiecką w 1940 r. Autor artykułu widzi przyczynę klęski w tym, że armia francuska w tym czasie składała się w głównej mierze z rozpieszczonych nie zahartowanych w znoszeniu trudów jedynaków, którzy na widok nieprzyjaciela rzucali broń i uciekali do domu, co gorszyło żołnierzy polskich oddziałów, którzy walczyli za wolność Francji. Natomiast w pierwszej Wojnie Światowej walczyło obok siebie dwu, trzech, a nawet i pięciu braci nawykłych do znoszenia trudów i to przyniosło im zwycięstwo.
Będąc w 1946 roku w lubelskim Przyspieszonym Liceum zaprzyjaźniłem się z kolegą który był dziewiątym dzieckiem w rodzinie wcześnie osieroconej przez ojca. Był to najszlachetniejszy młodzieniec w licznej klasie.
Kiedy we wrześniu 1939 roku przedzierające się tłumy uciekinierów z zachodnich regionów kraju, chciały kupić u rolników na Lubelszczyźnie chleb, mleko, masło, czy nawet kurę, gospodarze, choć nie bogaci, nie przyjmowali pieniędzy, a dzieciom kazali zrywać owoce i rozdawać uciekinierom, nie przyjmując zapłaty. Chociaż mało wyrobieni obywatelsko, rozumieli sens hasła „Bóg, Honor i Ojczyzna”. Rozumieli, że w tej sytuacji należy rodakom pomagać. Branie zapłaty uważali za grzech.
Prof. dr hab. n. med., wychowanek szkoły Asnyka Stanisław Iwankiewicz w 13-tym numerze „Asnykowca” w artykule „Zmiana pokoleń” pisze, że pokolenie II Rzeczypospolitej, jak i poprzednie, wychowane było na imponderabiliach. wartościach najwyższych moralnie, takich, jak uczciwość, prawdomówność, szlachetność, zdolność do poświęceń dla wyższych celów - bez oglądania się o zapłatę. To pokolenie miało, swoje wzorce osobowe, jak Józefa Piłsudskiego, kaliszanina prezydenta Wojciechowskiego i innych.
Wymienione wartości i wzorce osobowe zrodziły późniejszych bohaterów Szarych Szeregów, partyzantów, Powstańców Warszawskich oraz żołnierzy walczących na różnych frontach „za naszą i waszą wolność”. Pozwoliły one również zbudować silne Podziemne Państwo Polskie podczas okupacji.
Dziś pokolenie autora-Profesora przechodzi na wieczną warte, i martwi się o przyszłość kraju. Martwi się o zanik dawnych ideałów wśród współczesnej młodzieży. O to, jakie oblicze będzie miała nasza Ojczyzna.
To młodzież tworzy historię i obyczaje. Jaka jest młodzież, takie będzie społeczeństwo dorosłych. Wizerunek pokolenia dorosłych będzie zależał od tego czy obecna młodzież zamiast do biblioteki, będzie chodzić na dyskoteki? Czy będą ją interesowały świętości, czy nagości i wyuzdany seks? Czy będzie praktykować trzeźwe i rozsądne myślenie, czy będzie uciekała w mamiący łatwością życia świat narkotyków i różnych błędnych sekt i ideologii. Patrząc na agresję w szkole, ulicy, na boiskach sportowych i innych środowiskach młodzieżowych trudno o optymizm. Okres komunizacji, a później zachodnioeuropejski i amerykański styl życia zniszczyły dawne ideały. I oto w tej, wydawałoby się, beznadziejnej sytuacji w 15-tym numerze "Asnykowca” ukazuje się doskonały i budujący artykuł 14-letnej autorki Marii Płocińskiej, córki asnykowskiego małżeństwa, pod tytułem sentencji filozofa Seneki Młodszego „Drzewo nie smagane wichrem rzadko wyrasta silne i zdrowe”. W ten sposób - mówi autorka-filozof podkreśla znaczenie trudnych chwil i przeciwieństw dla rozwoju człowieka i kieruje do czytelnika pytanie: A jakie są Twoje doświadczenia? Autorka rozwija myśl filozofa i podkreśla znaczenie wychowania w rodzinie, zwłaszcza w rodzinie wielodzietnej.
Zadziwiające i napawające optymizmem jest myślenie n.t. wychowania tej młodej Autorki. Zadziwiająca jest zbieżność jej myślenia z myśleniem starszego o 3 pokolenia Autora-Profesora oraz innych wymienionych wyżej osób i okoliczności. Ta zbieżność przecież dotyczy najważniejszej dziedziny ludzkiej działalności, jaką jest wychowanie dzieci i młodzieży na przyszłych światłych obywateli i prawych ludzi. Jest to pierwsza jaskółka zwiastująca wiosnę. Mam nadzieję, ze ukażą się kolejne artykuły na ten temat. Wierzę w instynkt samozachowawczy młodzieży. Chwała Autorce pierwszej jaskółki! Chwała Redakcji za opublikowanie tego artykułu! Chwałą tym rodzicom i wychowawcom, którym dobre wychowanie dzieci i młodzieży leży na sercu. Chwała samorządowcom i parlamentarzystom, którzy stwarzają warunki do prawidłowego rozwoju młodzieży, a później zatrudnienia. Młodzież wzorowo wychowana to największy skarb społeczeństwa i państwa.
Wiem, że Redakcja „Asnykowca" unika zamieszczania artykułów politycznych. I słusznie, bo polityka dzieli rodaków, a „Asnykowiec” pragnie łączyć. Jednak w tej olbrzymiej przestrzeni tematycznej „Biuletynu” mogłoby być trochę więcej tematów światopoglądowych i wychowawczych w rodzaju „Zmiana pokoleń” prof. S. Iwankiewicza i 14-letnej Marii Płocińskiej „Drzewo nie smagane wichrem ...”
Józef Tylus, sympatyk Stowarzyszenia
Opublikowano w "Asnykowiec" nr 16, styczeń 2007
Biogram założyciela witryny,
Krzysztofa Płocińskiego

PŁOCIŃSKI KRZYSZTOF, pseud. Płotka, mgr inż. elektryk, spec. metrologia i elektroniczna aparatura pomiarowa, informatyk.
Krzysztof Płociński
Krzysztof Płociński
Szkoła Podstawowa nr 3 w Kaliszu z niezwykłą nauczycielką języka polskiego panią Marią Krysztofiak, I Liceum Ogólnokształcące im. A. Asnyka (1979-1974), matura 1974, klasa z profilem - plastyka, jęz. niemiecki (D); Politechnika Poznańska - Wydział Elektryczny (1974-1979).
WYCHOWAWCA, ULUBIONY NAUCZYCIEL: moim wychowawcą i nauczycielem języka polskiego był niezapomniany, wspaniały profesor Edmund Szlachta.
DZIAŁALNOŚĆ ZAWODOWA: moja praca przez cały czas związana była z elektroniką i komputerami. Pierwszy angaż – Zakłady Elektronicznej Techniki Obliczeniowej w Kaliszu, gdzie zatrudniony byłem jako specjalista od pamięci masowych, następnie informatyk w Instytucie Gospodarki Magazynowej w Poznaniu. Organizator “Solidarności”, przewodniczący Komitetu Założycielskiego a po wyborach Komisji Zakładowej Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" w poznańskim Instytucie Gospodarki Magazynowej.
Po wybuchu stanu wojennego początkowo pracowałem jako specjalista w Dziale Usług Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego w Kaliszu a następnie jako kierownik zakładu usługowego napraw sprzętu RTV. Na początku lat 90 otworzyłem Zakład Informatyki i Elektroniki “Mikrosat”. W latach 1993-97 pracowałem w firmie komputerowej “Inwar” S. A. na stanowisku dyrektora technicznego. Od roku 1997 moja firma wyspecjalizowała się w udostępnianiu Internetu (jako provider), tworzeniu węzłów Internetu na bazie systemu Windows NT/2000/XP/2003 (m. in. Inwar Kalisz, Energetyka Kaliska, ZETO w Kaliszu, Wydawnictwo ARRA, Kuria Diecezjalna), budowaniu sieci komputerowych, sprzedaży sprzętu i podzespołów komputerowych (specjalizacja – systemy do obróbki tekstu i grafiki).
W latach 1999-2000 pracowałem jako asystent, nauczając informatyki w powstałej w 1999 roku, pierwszej kaliskiej wyższej uczelni - Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Od roku 2002 pracowałem jako informatyk w kaliskiej Kurii Diecezjalnej, a od roku 2003 w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Adama Asnyka.
DZIAŁALNOŚĆ SPOŁECZNA: uczestnictwo w zjazdach Asnykowców w latach 1988, 1993, 1998, 2003 organizator zjazdów rocznika 1974 w 1994 r. (20-lecie matury), 1999 (25-lecie) i 2004 (30-lecie), przygotowałem "Zjazd 50-latków", od 2000 r. członek zarządu Stowarzyszenia Asnykowców oraz Stowarzyszenia im. Haliny Sutarzewicz. Sympatyk kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Książki.
  Od lewej, Iwona i Krzysztof Płocińscy.
Od lewej, Szymon, Piotruś, Marysia i Mateusz, w głębi ojciec Krzysztof.
TWÓRCZOŚĆ: publikacje w Internecie (od kwietnia 1996 r.) stron poświęconych historii i kulturze Kalisza i Ziemi Kaliskiej www.info.kalisz.pl w tym pełne wersje książek lub zbiorów grafik poświęconych Kaliszowi lub napisanych przez osoby związane z Kaliszem m. in.: "Ballady kaliskie" Bogumiła Kunickiego, "Kalisz w literaturze" Haliny Sutarzewicz, "Dzieciństwo i młodość Adama Asnyka" oraz "Kalisz i Russów w twórczości Marii Konopnickiej" Anety Kolańczyk, "Kronika miasta Kalisza" Wł. Kościelniaka i K. Walczaka, "Po balu" Piotra Łuszczykiewicza, "Kościół i klasztor OO Franciszkanów w Kaliszu" Krystyny i Jerzego Aleksandra Splittów, "Piękno Ziemi Kaliskiej" Władysława Kościelniaka, "Wędrówki ze szkicownikiem" Władysława Kościelniaka, "Kalisz 1914 - pogrom miasta" Mieczysława-Arkadiusza Woźniaka, Stowarzyszeniu Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka, wizycie Jana Pawła II w Kaliszu, Miejskiej Bibliotece Publicznej instytucjom i stowarzyszeniom kulturalnym: Muzeum Okręgowemu Ziemi Kaliskiej do 2004 r., Towarzystwu Przyjaciół Książki, Kaliskiemu Towarzystwu Lekarskiemu, Kaliskiemu Towarzystwu Wioślarskiemu, Centrum Kultury i Sztuki do 2003 r., Galerii "Wieża Ciśnień", stron komercyjnych kaliskich i ogólnopolskich firm i stowarzyszeń, poradni lekarskiej i kancelarii adwokackiej.
Od marca 2002 roku zatrudniłem się jako informatyk w kurii Diecezji Kaliskiej: zostałem twórcą witryn internetowych diecezji i innych instytucji Kościoła: Diecezji Kaliskiej - www.diecezja.kalisz.pl, Bazyliki Świętego Józefa Kaliskiego - www.swietyjozef.kalisz.pl, Apostolstwa Świętej Rodziny - www.apostolstwo.diecezja.kalisz.pl, Wyższego Seminarium Duchownego - www.wsd.diecezja.kalisz.pl, Katolickiego Radia Diecezji Kaliskiej" Rodzina" - www.radiorodzina.kalisz.pl, Dwutygodnika Diecezji Kaliskiej "Opiekun" - www.opiekun.diecezja.kalisz.pl, Diecezjalnego Ośrodka Duszpasterstwa Trzeźwości - http://www.duszpasterstwo-trzezwosci.diecezja.kalisz.pl, Polskiego Studium Józefologicznego - www.jozefologia.pl, Misji Miłosierdzia Bożego - www.misje.diecezja.kalisz.pl, parafii Miłosierdzia Bożego w Kaliszu - www.diecezja.kalisz.pl/parafie/milbozka/, pielgrzymek duchowych na Jasną Górę - www.pielgrzymka2003.radiorodzina.kalisz.pl
  Inauguracja witryny internetowej Diecezji Kaliskiej

Biskupi kaliscy Stanisław Napierała i Teofil Wilski w towarzystwie pracowników Kurii i dziennikarzy inaugurują witrynę internetową Diecezji Kaliskiej.

SUKCESY: moim osiągnięciem jest aktywny udział we wdrażaniu najnowszych technologii elektronicznych i informatycznych: minikomputerów w latach 70, telewizji satelitarnej w latach 80, komputerów osobistych, od roku 1996 Internetu. Cieszy mnie też pogodne życie małżeńskie uwieńczone piątką wspaniałych pociech: Mateusza, Szymona, Marii, Piotra i Aleksandry. Obecnie cieszę się z umiejętności brokera informacji, pomagam ludziom w pozyskiwaniu informacji w Internecie, tworzę witryny i z sukcesem je pozycjonuję, tak że uzyskują wysokie miejsca w internetowych wyszukiwarkach.
  Od lewej, Iwona i Krzysztof Płocińscy.

Iwona i Krzysztof Płocińscy.

ŻYCIE RODZINNE: żona również absolwentka "Asnyka" rocznik 1975, Iwona z domu Garsztka oraz liczne potomstwo: Mateusz, Szymon, Maria, Piotr i Aleksandra.
REZULTATY:
 Dziadek Krzysztof z wnuczętami

Dziadek Krzyś z wnuczętami i córką Marysią. W górnym rzędzie od lewej: Szczepek, Julka, Łucja, dziadek Krzyś, Gabi, Gosia, Józio i córka Marysia. W dolnym rzędzie Magda i Zosia. Na fotografii brakuje dziewiątego wnuczęcia - Tymka.

Srebrny Krzyż Zasługi

Srebrny Krzyż Zasługi

      W roku 2003 Krzysztof Płociński otrzymał, na wniosek Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu, Srebrny Krzyż Zasługi.


Oczko (gra karciana)

Oczko – prosta gra, polegająca na dobieraniu kolejnych kart dotąd, aby osiągnąć wartość liczbową posiadanych kart jak najbliższą (ale nie większą niż) 21. Gracz otrzymuje kolejne karty z talii dotąd, aż sam zdecyduje, że nie chce już więcej kart, lub otrzyma wynik 21 lub większy. Suma większa lub równa 22 oznacza przegraną. Wyjątkiem od tej reguły jest perskie oczko (dwa asy). Perskie oczko zawsze oznacza wygraną.

W oczko gra się talią od 2 do asa.
Punktacja:
Karty 2 do 10 mają wartość równą wartości karty
walet – 2 pkt.
dama – 3 pkt.
król – 4 pkt.
As – 11 pkt.

Alternatywnie można grać małą talią (od dziewiątek do asa).
Punktacja:
Dziewiątka – 0 pkt.
Dziesiątka – 10 pkt.
Walet – 2 pkt.
Dama – 3 pkt.
Król – 4 pkt.
As – 11 pkt.
Wersja kasynowa tej gry, z udziałem krupiera, znana jest pod angielską nazwą blackjack. Zasady blackjacka są podobne do zwykłego oczka, jednak króle, damy i walety mają wartość 10 pkt, zaś asy przybierają wartość 1 lub 11, w zależności, co byłoby lepsze dla gracza.

Źródło: Wikipedia
   Ten link przeniesie Cię na górę strony