
![]() |
|
BALCZEWSKI KSAWERY
SBWPW (Polanowski E.). - Szkoła Kaliska s.104-105. Opracowała prof. dr Ewa Andrysiak |
||
Według Ludomiry Szumskiej profesor „nie grzeszył urodą”, ale był przez swych wychowanków uwielbiany. Liczne wspomnienia wskazują, że Ksawery Balczewski (1829 – 1889), zapomniany kaliski nauczyciel, był człowiekiem niezwykłym. To jemu przy głównej alei cmentarza ewangelickiego w Kaliszu wystawiono okazały głaz z napisem „Przyjacielowi młodzieży”
Aż do końca okresu międzywojennego na nekropolii można było spotkać sędziwych wychowanków profesora. Dziś grób sprawia wrażenie zapomnianego. Jeszcze jedna smutna konkluzja o przerwanej tradycji i oderwaniu kaliszan od swojej historii. Przywracając postać nauczyciela na razie jesteśmy skazani na skromne źródła kaliskie. Te niekończące się pochwały i oracje „ku pamięci” przyprawiają o zawrót głowy, ale nie wnoszą wielu danych biograficznych. Przychodzi refleksja, że coraz częściej w badaniu przeszłości miasta nad Prosną przyjdzie naukowcom wędrować do odległych, często zagranicznych archiwów. Kto wyruszy w fascynującą podróż w poszukiwaniu śladów po człowieku? Kowno, Wilno, Dorpat Enigmatyczna wzmianka jako miejsce narodzin naszego bohatera wskazuje gubernię Koweńską, czyli obecną Litwę. Ksawery przeszedł na świat w 1829 r. Ojca przyszłego nauczyciela Gabriela prawdopodobnie można identyfikować z wychowankiem Uniwersytetu Wileńskiego. Ileż ta informacja daje możliwości! Odsyła ona m.in. do innych postaci tej samej uczelni, studiujących w I poł. XIX w. – Mickiewicza i Słowackiego. Już jako dorosły człowiek Gabriel napisze kilka artykułów w sprawie poprawy warunków mieszkaniowych litewskich chłopów. Był więc ojciec Ksawerego człowiekiem oświecenia, romantykiem czy jakimś odległym prekursorem pozytywizmu? Balczewscy wspomniani są jako szlachta, ale ród nie widnieje w najbardziej znanych herbarzach. Polskie nazwisko w połączeniu z luterańskim wyznaniem przypomina o wielokulturowej historii I Rzeczypospolitej. W chwili narodzin naszego bohatera ten rozdział naszych dziejów się kończy, a likwidacja polskiego szkolnictwa wyższego zamyka Balczewskiemu możliwość kształcenia się w rodzinnych stronach. Jak wielu młodych ludzi z jego generacji, po dalszą naukę Ksawery wyruszy do ówczesnej stolicy Estonii – Tartu, wtedy znanej pod nazwą Dorpatu. Przybysz jest w tym czasie przynajmniej 30-letnim człowiekiem, bo po raz pierwszy jako student pojawia się w 1852 r. O wyborze miejsca zadecydował niewątpliwie fakt, że uczelnia słynęła z liberalnego podejścia do Polaków, w dodatku Dorpat był kuźnią luterańskiej myśli. Ksawery zapisuje się na jedyny w imperium carów wydział teologii protestanckiej, należy także do studenckiej organizacji Konwent Polonia. Powstałe w 1829 r. patriotyczne stowarzyszenie zrzesza polskich studentów. Młodzi są jawnie zafascynowani działalnością filaretów w Wilnie, chyba nie tylko tą znaną z oficjalnych podręczników. Uzyskane przez konwent w 1852 r. „niezwykle zaszczytne prawo menzury filisterskiej” podpowiada, że młodzi mieli prawo pojedynkowania się przy użyciu broni palnej. Czy przyszły profesor z tego „zaszczytu” kiedykolwiek korzystał, nie wiadomo, bo i o samym okresie studiów nie wiele wiemy. Można przypuszczać, że ta „przedłużona młodość” wywarła wielki wpływ na przyszłego profesora, pozwalając mu lepiej zrozumieć zarówno ideały, jak i dziecinne wygłupy swoich uczniów. Szkoła patriotyzmu
Na internetowych stronach Konwentu Polonia nie ma zdjęcia Balczewskiego. Portret zachował się w „Tygodniku Ilustrowanym” z 1889 r., ale akurat ten rocznik nie jest dostępny w Kaliszu. Na fotografiach ze wspomnianej strony inni wychowankowie Dorpatu są już dostojnymi pastorami i pedagogami. Młodość szybko przemija. Balczewski w 1856 r. kończy studia, kolejno zostaje sekretarzem kolegialnym w kurlandzkim urzędzie gubernialnym, przewodniczącym kurlandzkiej izby skarbowej (1859 r.), nauczycielem wileńskiego gimnazjum (1862 r.). Z końcem powstania styczniowego nieoczekiwanie przenosi się do Łodzi. Zostaje wykładowcą przedmiotów filozoficzno-historycznych w Powiatowej Szkole Specjalnej. Jaki był jego stosunek do niepodległościowego zrywu, nie wiadomo. W końcu w 1866 r. nauczyciel przybywa do Kalisza. Ma to związek z przekształceniem tutejszego Gimnazjum Filologicznego na Męskie Gimnazjum Klasyczne (obecnie Liceum Ogólnokształcące im A. Asnyka). Po zmianie profilu placówka kładzie większy nacisk na języki starożytne i historię, w czym specjalizuje się Balczewski. Uczy on również w gimnazjum żeńskim.
Dla społeczeństwa polskiego to okres niezwykle trudny. Kończył się późny romantyzm, zaczyna pozytywizm. Celem zreformowanego szkolnictwa jest rusyfikacja. Pojawiają się rosyjscy nauczyciele i napis zabraniający używania rodzinnej mowy w murach gimnazjum. Wychowawcy Polacy są w dwuznacznej sytuacji. Praca zapewnia im codzienny byt, ale muszą, przynajmniej oficjalnie, realizować politykę „oświatową” zaborcy. Najczęściej podejmują grę ze złowrogim systemem. W 1869 r. Balczewski otrzymuje order św. Stanisława. Wzrasta też jego wynagrodzenie z 500 do 1000 rubli. W stosunku do wypłat kolegów to dużo, ale ciągle mniej niż otrzymują rosyjscy nauczyciele. Wysoka pensja, carskie odznaczenie nie powinny zmylić. Najlepszą cenzurę swemu profesorowi, przezywanemu powszechnie Baltazarem, wystawili sami uczniowie. Szczególnie jest on ceniony za patriotyczne aluzje. Pewnego razu zdenerwowany podpowiedziami na lekcji, nauczyciel wygłosił krótką przemowę: „Ja nie chcę być wam żandarmem, któryby was zapisywał do księgi karnej, lecz domagam się zaprzestania wszelkich podpowiadań”. Słowa te odczytano jako krytykę policyjnych metod zaborcy. Innym razem Rosjanin, syn gubernatora, Szabelski próbował sprowokować wychowawcę, zadając mu złośliwe pytanie: „Wszak prawda, panie profesorze, że język polski należy do języków martwych?”. Balczewski tylko wybuchnął śmiechem, nałożył na nos binokle i zapytał: „Czyż pan nie słyszysz, że około pana mówią po polsku?”.
Niedotrzymana obietnica
„Gdy wszedł na katedrę i zaczął mówić, zdawało się że słońce jaśniej świeci, porywał nas swoją wymową, wszystkie patrzyłyśmy w niego jak w tęczę, nie było ani jednej złej uczennicy, wstyd było nie umieć lekcji do niego (…) do dzisiaj jeszcze słyszę głos jego jak opowiada o bogach greckich, historię Rzymu, potem, w VI klasie, rewolucja i Napoleon”. Opowieść uczennicy Ludomiry Gałczyńskiej (późniejszej Szumskiej, matki Marii Dąbrowskiej) nie jest wyjątkowa. Postać i opinie pedagoga była na tyle znaczące, że jeden z uczniów swoje wspomnienie zatytułował „Dlaczego kochaliśmy Ksawerego Balczewskiego?”. Nawet przypadkowe spotkania z profesorem Baltazarem stawały się okazją do dyskusji, w czasie której uczniowie byli traktowani jak równorzędni acz mniej doświadczeni partnerzy. Rozmawiano o wspólnych fascynacjach – teatrze i muzyce. Nauczyciel cenił sztukę Ryszarda Wagnera. Będąc purystą językowym, zachęcał do lektury „Prawdy”, gazety pisanej najpiękniejszą polszczyzną, ale przeciwnej niepodległościowej walce zbrojnej. Być może w ten sposób Ksawery chciał uchronić wychowanków przed losem swoich kolegów powstańców. Znajomości trwały również po zakończeniu edukacji. Przykładowo Balczewski znajdował się w gronie stałych gości domu rodzinnego wspomnianej już Ludomiry. Przyjaźnił się z jej bratem Bronisławem. Zebrani często wędrowali do parkowej cukierni Wernera. Tutaj na drewnianej werandzie, towarzystwo oddawało się wspólnej lekturze i konwersacji, chętnie słuchając wypowiedzi profesora.
Zawsze bardzo wytworny Baltazar jakoś nie mógł znaleźć wybranki serca. Na wieść o ślubie jednego z kolegów Baltazar pisze w liście do Stefana Gillera: „Oszalał, co u licha, ale z tem wszystkiem winszuję z całego serca i zazdroszczę, że mógł się zakochać do tego stopnia, iż wygląda jak żak (…) Cóż bym ja za to dał, żebym mógł jeszcze raz w życiu podobnej wścieklizny doznać. Ale żart na stronę, wiadomość ta tak silnie na mnie wpłynęła, żem postanowił zakochać się i oświadczyć (…)”.
Obietnicy nie dotrzymał. W wieku 60 lat nagle zapadł na nieznaną chorobę umysłową. Dyskretna, jak zwykle w takich sprawach gazeta „Kaliszanin”, milczy. Chyba więc, nie odkryjemy, co zaszło w życiu powszechnie lubianego człowieka. Ksawery Balczewski umiera 12 marca 1889 r. W zimowy dzień, na zasypany śniegiem cmentarz ewangelicki, odprowadzają go tłumy uczniów. Z ich skromnych składek zostanie wzniesiony istniejący do dziś grób. Z zachowanych w Kaliszu źródeł nie udało się dowiedzieć, dlaczego profesora przezywano Baltazarem.
Zarchiwizowano z adresu: http://www.zyciekalisza.pl/index.php?str=82&id=56911
|